Co ma ukryć zakaz lotów dronów do 10 km od Odry ?

Przecież po to są drony, aby patrolowały teren i upubliczniały obraz z
terenów zalanych, zagrożonych powodzią, ze zbiorników, rzek, wałów,
skoro nie wolno wchodzić na wały.
A to kolejny zakaz a nie ma publicznych video z dronów strazy, czy
innych służb.
I co, Kowalski ma iść spać i nie wie, czy w nocy go woda zaleje, bo
wszędzie ma zakazy, nie wolno mu jechac samochodem, bo zakaz, nie wolno
wejść na wały, aby oc enić wzrokowo poziom wody, bo zakaz,
a teraz jeszcze zakaz latania dronami do 10 km od Odry, czyli zagrożenia
zostaną ukryte przed mieszkańcami, bo zostali odcięci od informacji i
wiedzy o aktualnych zagrożeniach powodziowych.
Jeszcze troche i zakażą im włączania światła i odłaczą od energetyki i
zakażą gotowania.
Ci powodzianie i mieszkańcy rejonów zagrożonych powodzią zostali
ubezwłasnowolnieni i traktowani jak intelektualnie upośledzeni,
a ich działania są ścigane, kontrolowane w internecie, jakby to oni byli
winni tej powodzi.
A każdą powódź można przewidzieć miesiąc wcześniej, bo powódź wywołują
długotrałe i intensywne opady deszczu, a radary pogodowe wykrywają
chmury deszczowe na całym świecie i obliczają ilośc wody w każdej
chmurze, bo to standardowa procedura w Kanadzie, Dubaju, Japonii.
A te chmury deszczoe się przemieszczają i o tym decydują prądu
strumieniowe i miesiąc wcześniej wiadomo, czy nadejda chmury deszczowe i
nad jaki rejon świata, bo prądy strumieniowe wieją na wysokości 10
kilometrów z prędkością 300 km/godz. z zachodu na wschód, ale nie
równolegle do równika, ale trasy prądów strumieniowych są znane od lat i
je badałem w Stanach 10 lat temu, dla całego świata.
Niestety mieszkancy terenów powodziowych nie mają statusu obywateli z
prawem głosu i zostali ubezwłasnowolnieni, zamiast być aktywnie włączeni
w działania prewencyjne, ratunkowe i organizacyjne, bo liczebność służb
jest bardzo ograniczone, a mieszkanców są tysiące na tych terenach i
zostali z niczym.
I niczego im nie wolno.