Łania osaczona przez psa, interwencja kierowców i egzekucja Pies myśliwski zagonił łanię pod ekran dźwiękochłonny. Nie
Sujet : Łania osaczona przez psa, interwencja kierowców i egzekucja Pies myśliwski zagonił łanię pod ekran dźwiękochłonny. Nie
De : manta103g (at) *nospam* gmail.com (darius)
Groupes : soc.culture.polishDate : 19. Dec 2024, 02:55:38
Autres entêtes
Organisation : novaBBS
Message-ID : <1cb8fd17dec556754f64a7b8ba391fc3@www.novabbs.com>
User-Agent : Rocksolid Light
Łania osaczona przez psa, interwencja kierowców i egzekucja
Pies myśliwski zagonił łanię pod ekran dźwiękochłonny. Nie reagował na
odwoływania, a kiedy myśliwi wreszcie odsunęli go od zwierzęcia,
powiedzieli świadkom, że łania trafi do weterynarza. Zamiast tego
została zastrzelona.
Katarzyna Kojzar
18 grudnia 2024, 18:47
951
Myśliwi. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.plPartner OKO press
Myśliwi. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl
REKLAMA
Niedziela, 24 listopada, droga między Pcimiem a Stróżą w Małopolsce.
Przy ekranie dźwiękochłonnym kierowcy zobaczyli łanię i gryzącego ją po
nogach psa. Jak się później okazało — myśliwskiego.
*Materiał publikujemy w ramach Programu Partnerskiego Onetu. Więcej
podobnych treści znajdziecie na OKO.press.
"Jechaliśmy z mężem akurat w góry, do Rabki. Zobaczyłam, co się dzieje i
od razu zawróciliśmy. Na miejscu już zatrzymały się inne samochody,
jeden z kierowców dzwonił po policję" – relacjonuje pani Marta (nazwisko
do wiadomości redakcji) w rozmowie z OKO.press. Wyjaśnia, że wszystko
działo się na starej Zakopiance (nowa, dwujezdniowa biegnie niemal
równolegle i jest znacznie bardziej ruchliwa).
"Łania nie upadała, nie słaniała się, nie widziałam żadnej krwi. Stała i
nie była w stanie się ruszyć, osaczona przez psa. Chciałam go jakoś
odgonić, ale jak? Pięć, może 10 minut później zjawili się myśliwi. Pies
nie reagował na żadne odwoływania. Krzyczałam do nich, zrobiłam tam
awanturę taką, że nawet nie będę swoich słów przytaczać. W końcu jeden z
myśliwych, pewnie właściciel, wziął psa pod pachę i odsunął od łani" –
opowiada.
REKLAMA
Przeczytaj także: Dzik jako zabawka, ptak jako rzutek. Jak myśliwi
radzą sobie z zakazem szkolenia psów na zwierzętach
Kiedy myśliwym udało się opanować psa, zebrani na miejscu świadkowie
zapytali, co stanie się z łanią.
"Jedziemy do weterynarza" – odkrzyknął jeden z nich. Na filmie, który
nagrała pani Marta, widać, jak myśliwi chwytają łanię, a na szyję
zakładają jej niebieski sznurek.
"Zabrali ją na pakę samochodu, który przyjechał na miejsce" – dodaje.
Jak się okazało, zwierzę nie zostało zabrane do weterynarza. Pojechało
na egzekucję.
Myśliwi: trzeba było ją dostrzelić
Wiemy to dzięki samym myśliwym, do których o wyjaśnienia zwróciła się
pani Marta. W odpowiedzi Koła Łowieckiego "Puszcza" z Niepołomic
czytamy, że łania "zbiegła na drogę w miejscowości Stróża, gdzie została
osadzona przez psa przy ekranach dźwiękochłonnych. W krótkim czasie na
miejsce dojechali myśliwi, z uwagi na to, że pies tropiący był
wyposażony w nadajnik GPS. Biorąc pod uwagę warunki bezpiecznego oddania
strzału oraz przepisy te warunki regulujące, nie było żadnej możliwości
dostrzelenia łani w tym miejscu. Została ona zabrana w miejsce, gdzie
było to możliwe".
Z ich relacji wynika, że wcześniej "jeden z uczestniczących w polowaniu
myśliwych oddał strzał do łani, która później uszła w las". Nie
stwierdzają wprost, czy zwierzę zostało zranione w ten sposób, choć
później nazywają je "postrzałkiem", na którego poszukiwania wyruszył
myśliwy z psem. Marta, która zatrzymała się na Zakopiance, żeby pomóc
zwierzęciu, podkreśla, że łania nie była ranna od kuli. "To było
normalne, zdrowe zwierzę. Jedyne rany, jakie miało, to te po pogryzieniu
przez psa" – dodaje. "Zdaję sobie sprawę, że jest to słowo przeciwko
słowu, ale jestem w stanie zeznać pod przysięgą, że to nie było
postrzelone zwierzę. Mój mąż, który był ze mną tego dnia, również to
potwierdzi" – zaznacza.
reklama
Koło łowieckie twierdzi także — wbrew temu, co relacjonuje świadkini
zdarzenia — że psa nie dało się przywołać, bo "był pobudzony biciem
przez osoby postronne".
"Miałam na sobie ciężkie, trekkingowe buty, nie wyobrażam sobie, że
mogłabym go kopnąć — przecież to nie jego wina, że ma opiekunów, którzy
zmuszają go do »pomocy« w polowaniach. Nie chciałam, żeby temu psu stała
się krzywda" – mówi pani Marta.
Myśliwi uważają, że sprawa jest zamknięta, a ich wyjaśnienia "kończą
problem zdarzenia z dnia 24.11.2024".
Jak pomóc łani?
"Mam wyrzuty sumienia, że za mało zrobiłam, że pozwoliłam im to zwierzę
zabrać. A z drugiej strony nie wiem, co mogłabym zrobić, do mojego
samochodu nie udałoby mi się spakować tak dużego zwierzęcia. Zresztą
fizycznie byłoby to trudne. Pies, kot, lis, nawet mała sarenka — takie
zwierzę mogłabym zabrać do weterynarza. Ale jak pomóc łani?" – mówi pani
Marta.
Podkreśla, że to było jej pierwsze spotkanie z myśliwymi. Nie jest
antyłowiecką aktywistką, nigdy nie zajmowała się ratowaniem dzikich
zwierząt.
Przeczytaj także: Wyrok na myśliwego, który zabił sarnę tępym nożem.
"Koniec bezkarności"
"Dlatego jeszcze tego samego dnia zgłosiłam się na policję w
Myślenicach, gdzie potwierdzono mi, że było zgłoszenie w sprawie łani na
starej Zakopiance. Patrolu jednak na miejscu nie było. Skierowano mnie
do wydziału w Krakowie, który zajmuje się takimi sprawami, dostałam już
wezwanie na przesłuchanie, tuż przed Bożym Narodzeniem. Napisałam też do
organizacji społecznych, które udało mi się znaleźć" – dodaje.
REKLAMA
Odpowiedział Ośrodek Działań Ekologicznych "Źródła", który zajmuje się
udzielaniem pomocy osobom mającym problemy z myśliwymi.
Będzie zawiadomienie
Krzysztof Wychowałek z Ośrodka "Źródła" zapowiada złożenie zawiadomienia
w tej sprawie do prokuratury. "Celem gospodarki łowieckiej jest
»gospodarowanie populacjami«, ale to nie znaczy, że zwierzęta, na które
polują myśliwi, nie mają swoich praw. Mimo istnienia ustawy prawo
łowieckie jest też ustawa o ochronie zwierząt, obejmująca również
zwierzęta dziko żyjące" – mówi w rozmowie z OKO.press.
"Przepisy ustalają, jak myśliwi powinien postępować, jeśli postrzelą,
ale nie zabiją zwierzęcia. Mogą szukać go nawet po ciemku, z użyciem
sztucznego źródła światła. Mogą wykorzystywać do tego celu wyszkolone
psy. Ale przede wszystkim nie mogą zadawać mu dodatkowego cierpienia" –
wyjaśnia.
Według rozporządzenia Ministra Środowiska z 2019 roku myśliwy "powinien
poszukiwać postrzałka i go uśmiercić możliwie szybko i w sposób
oszczędzający niepotrzebnych cierpień, z zachowaniem szczególnej
ostrożności i zastosowaniem środków niezbędnych dla zapewnienia
bezpieczeństwa uczestników polowania i osób postronnych".
"Tutaj tak się nie stało. Nie oszczędzono łani niepotrzebnych cierpień"
– dodaje Wychowałek. "Inna sprawa, że według relacji świadków łania nie
była postrzelona, a jedynie ugryziona przez psa. Mamy tutaj dziurę w
przepisach. Rozporządzenie wyjaśnia, co robić, jeśli zwierzę zostało
postrzelone, ale nie podaje, jak postępować w przypadku zranienia
zwierzęcia w inny sposób. Z punktu widzenia etycznego, myśliwi powinni
wezwać lekarza weterynarii, który zdecydowałby, czy łanię należy uśpić,
czy przewieźć do ośrodka dla dzikich zwierząt" – podkreśla.
REKLAMA
Myśliwi złamali prawo?
Zgadza się z tym radczyni prawna Angelika Kimbort, która wspiera Ośrodek
"Źródła" w tej sprawie.
"Prawnie nie ma znaczenia, czy to zwierzę było tak zwanym postrzałkiem,
czy nie. Jeżeli celem myśliwych było natychmiastowe skrócenie cierpienia
łani, to z uwagi na okoliczności tego zdarzenia, należało wezwać lekarza
weterynarii, który uśmierciłby je środkiem usypiającym, a nie pakować to
biedne, przerażone, pogryzione zwierzę do samochodu. Wywozić je, narażać
na absolutnie zbędne cierpienie i stres w tych okolicznościach, żeby je
potem zastrzelić. Możemy się domyślać, że zwierzę nie zostało
zastrzelone w pojeździe. Musiało zostać z niego ściągnięte i być może w
jakiś sposób oswobodzone przed oddaniem strzału" – mówi.
"Świadkowie wskazują jednak wyłącznie na pogryzienie. Lekarz weterynarii
mógłby przecież uznać, że zwierzę ma szanse na przeżycie i może być
przewiezione do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt. Być może za
kilka tygodni odzyskałoby wolność. Tego już się nie dowiemy" – podkreśla
prawniczka.
Przeczytaj także: "Najwyżej ja wyląduję w więzieniu, a ktoś z was na
cmentarzu". Bezkarność myśliwych w Pobiedziskach
Artykuł 33 ustawy o ochronie zwierząt ustala szczegółowo zasady
uśmiercania. Dopuszcza zarówno uśpienie przez lekarza weterynarii, jak i
odstrzał wykonany przez uprawnioną do tego osobę. W tej konkretnej
sytuacji nie było jednak możliwości bezpiecznego przeprowadzenia
odstrzału. Całe zdarzenie odbywało się na środku drogi, przy obecności
świadków. Myśliwi powinni postawić więc na drugi określony ustawą sposób
skrócenia cierpienia łani.
Date | Sujet | # | | Auteur |
19 Dec 24 | Łania osaczona przez psa, interwencja kierowców i egzekucja Pies myśliwski zagonił łanię pod ekran dźwiękochłonny. Nie | 1 | | darius |
Haut de la page
Les messages affichés proviennent d'usenet.
NewsPortal