Mike Rinder nie żyje. Był szychą scjentologów, potem ujawnił ich sekrety Dziennikarze serwisu Onet Kobieta 6 stycznia 2

Mike Rinder nie żyje. Był szychą scjentologów, potem ujawnił ich
sekrety
Dziennikarze serwisu Onet Kobieta
6 stycznia 2025, 07:34
FACEBOOK
X
E-MAIL
KOPIUJ LINK
"Jeśli to czytasz, zszedłem z tego łez padołu zgodnie z niezmiennym
prawem, że w życiu są tylko dwa pewniki: śmierć i podatki" — to ostatnie
słowa Mike'a Rindera. Naczelny wróg Kościoła Scjentologicznego miał 69
lat.
Mike Rinder nie żyje. Był szychą scjentologów, potem ujawnił ich sekrety
instagram.com/rindermike/
Mike Rinder
‹ wróć
"Spoczywaj w pokoju, mój słodki, piękny mężu. Mówię w imieniu tak wielu,
gdy mówię, że smutek i ból, które odczuwamy, odzwierciedlają głębię
naszej niezachwianej miłości do ciebie. Twoja odwaga, męstwo i uczciwość
są niezrównane i zawsze będą nas inspirować. Byłeś filarem stabilności w
naszym życiu, wypełniając nasze dni swoją siłą, mądrością, miłością,
śmiechem i oddaniem. Świat Cię zapamięta. Mój najlepszy przyjaciel, mój
bohater, moja miłość, Michael John Rinder" — tak o śmierci byłego
scjentologa informuje jego żona. Oświadczenie pojawiło się 5 stycznia
2024 r. na Instagramie.
Zanim Rinder opuścił sektę w 2007 r. i stał się demaskatorem
odsłaniającym jego mechanizmy, pełnił różne funkcje kierownicze, w tym
międzynarodowego rzecznika, szefa Biura Spraw Specjalnych i członka Rady
Dyrektorów Międzynarodowego Kościoła Scjentologicznego.
REKLAMA
    Były lider scjentologów ujawnił prawdę o Tomie Cruisie
W wieku 52 lat mężczyzna stał się jednym z głównych krytyków
organizacji, współprowadząc program "Leah Remini: Scientology and the
Aftermath" przez trzy sezony. W autobiografii poświęcił też sporo
miejsca Tomowi Cruise'owi.
    Kiedy Tom i Nicole rozwiedli się, [przywódca] David Miscavige był
szczęśliwy, że »negatywny wpływ« Nicole nie odciąga już Toma od
scjentologii. Po tych wydarzeniach Cruise zaczął jeszcze bardziej
żarliwie wspierać publicznie scjentologię i samego Davida
— utrzymywał.
Mike Rinder nie żyje
"Jeśli to czytasz, zszedłem z tego łez padołu zwoju zgodnie z
niezmiennym prawem, że w życiu są tylko dwa pewniki: śmierć i podatki.
(...) Miałem szczęście — przeżyłem dwa życia w jednym. Drugie to
najwspanialsze lata, jakich ktokolwiek mógłby sobie życzyć, z wami
wszystkimi i moją nową rodziną!" — czytamy w liście pożegnalnym Rindera.
    Najbardziej żałuję, że nie osiągnąłem tego, na czym mi zależało —
zakończenia nadużyć scjentologii, zwłaszcza odłączenia i zobaczenia
[mojego syna] Jacka w wieku dorosłym. Jeśli w jakikolwiek sposób
walczysz o zakończenie tych nadużyć, proszę, trzymaj flagę w górze —
nigdy się nie poddawaj (...)
— napisał.
Scjentolodzy zaprzeczali jego twierdzeniom, mówiąc, że był
"zatwardziałym kłamcą, nękającym dawnych współwyznawców i ich
przywódcę".