Grypa paraliżuje przychodnie, tyle czeka się na wizytę. "Mamy oblężenie"

Liste des GroupesRevenir à sc polish 
Sujet : Grypa paraliżuje przychodnie, tyle czeka się na wizytę. "Mamy oblężenie"
De : edward (at) *nospam* gmail.com (Edward)
Groupes : soc.culture.polish
Date : 06. Feb 2025, 10:30:31
Autres entêtes
Organisation : To protect and to server
Message-ID : <vo1vfo$1v6bg$2@paganini.bofh.team>
User-Agent : Mozilla Thunderbird
Lekarze alarmują, że grypy jest już tyle, że pacjenci dosłownie szturmują przychodnie. W niektórych miejscach na wizytę można się zapisać dopiero na przyszły tydzień. - Kolejka tworzy się błyskawicznie - podkreśla lekarka rodzinna Joanna Pietroń.
spis treści
1.
200 tys. przypadków w styczniu
2.
Na wizytę za sześć dni
3.
Z wynikiem testu szybciej
1. 200 tys. przypadków w styczniu
Grypa nadal nie odpuszcza, a najnowsze statystyki nie pozostawiają wątpliwości, że ten sezon jest rekordowy.
- Tylko w styczniu było 200 tysięcy przypadków, czyli cztery razy więcej niż w tym samym czasie w ubiegłym roku, a porównując sezon do sezonu, jest to nawet pięciokrotny wzrost - wskazuje w rozmowie z WP abcZdrowie Marek Waszczewski, rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego.
Co więcej, z danych GIS wynika, że od początku tego sezonu infekcyjnego z powodu grypy zmarło już tysiąc osób.
- Dostajemy sygnały z całej Polski z poradni lekarzy rodzinnych i szpitali, że mają tłumy chorych, znacznie więcej pacjentów niż w poprzednim sezonie. Szacujemy, że zbliżamy się powoli do szczytu zachorowań - dodaje rzecznik.
To przekłada się na fatalną sytuację u lekarzy rodzinnych, gdzie błyskawicznie wydłużają się kolejki, a w wielu placówkach nie ma szans na wizytę "od ręki".
W szpitalach, gdzie specjaliści mierzą się z wyjątkowo ciężkim przebiegiem samej grypy oraz jej powikłań (np. zapaleniem płuc, ale też powikłaniami neurologicznymi i kardiologicznymi), a także koinfekcji, bo na grypę często nakładają się też inne infekcje wirusowe (np. COVID-19 i RSV), a także zakażenia bakteryjne (np. mykoplazma).
W niektórych szpitalach zaczyna nawet brakować miejsc dla pacjentów i trzeba dostawiać łóżka na oddziałach. Tak jest m.in. w wojewódzkim szpitalu dziecięcym w Olsztynie, gdzie hospitalizowane są dzieci zarówno z powodu grypy, jak i jej powikłań.
Podobna sytuacja jest też w innych lecznicach. O wydzielaniu sal, w których przyjmowani są tylko pacjenci z grypą, mówił nam też w styczniu Tomasz Karauda z Kliniki Pulmonologii USK im. N. Barlickiego nr 1 w Łodzi.
- W Warszawie zespoły ratownictwa medycznego czekają na zdanie pacjenta na SOR niekiedy godzinami. Mamy nawał pacjentów, którzy naprawdę wymagają hospitalizacji - przyznawał w rozmowie z WP abcZdrowie także ratownik medyczny z SOR Szpitala Wolskiego, Wiktor Filipowski.
Podkreślił, że jest problem z rozdysponowaniem chorych w szpitalach.
- Docierają do mnie głosy kolegów spoza województwa mazowieckiego, m.in. z łódzkiego czy lubelskiego. Przyznają, że przyjmowanie pacjentów na oddziały jest trudne i miejsc po prostu brakuje - zaznaczył.
2. Na wizytę za sześć dni
Dramatyczny wzrost zachorowań dosłownie paraliżuje przychodnie. Zdarza się, że pacjenci z podejrzeniem grypy muszą czekać na wizytę nawet około tygodnia.
W Warszawie umówienie wizyty na ten sam dzień jest niemal niemożliwe – dzwoniąc w środę, usłyszeliśmy, że najbliższe wolne terminy dostępne są dopiero w następnym tygodniu. - Mogę zapisać, ale dopiero na wtorek. Mamy bardzo dużo obłożenie, nie ma szans, żeby wcześniej się coś znalazło - słyszymy w jednej z przychodni na warszawskiej Sadybie.
- W tym sezonie jest wyjątkowo dużo pacjentów, więc na wizytę trzeba czekać do następnego dnia, albo nawet dłużej. Niestety w województwie mazowieckim mamy środek ferii, część lekarzy wzięła urlop. Tymczasem pacjentów przybywa, więc kolejka tworzy się błyskawicznie - wskazuje w rozmowie z WP abcZdrowie Joanna Pietroń, lekarka rodzinna z Centrum Medycznego Damiana.
- Faktycznie mamy teraz oblężenie, bo trafiają do nas pacjenci z grypą, ale też jest dużo koinfekcji grypy z COVID-19 cz RSV. Poza tym grypa "trzyma" wyjątkowo długo, a objawy są bardzo dokuczliwe, w tym wysoka temperatura, ból głowy, silne uczucie rozbicia. U jednego z moich pacjentów gorączka utrzymywała się rekordowo długo, bo aż 17 dni. Średnio pacjenci chorują teraz około tygodnia, podczas gdy w poprzednich sezonach było to przeważnie dwa-trzy dni - dodaje lekarka.
- Chciałem zapisać dziecko na wizytę w przychodni niedaleko domu, nie było szans, żeby to zrobić tego samego dnia. Próbowałem od godz. 7:00, czyli od momentu otwarcia i kiedy w końcu udało mi się dodzwonić, okazało się, że już nie ma miejsc. Numerki bardzo szybko się kończą, bo ludzie przychodzą osobiście, już po godz. 6:00 i ustawiają się w kolejkę. Dlatego przy rezerwacji telefonicznej, można już po prostu nie zdążyć. Jakimś cudem udało nam się załapać na wolny termin na następny dzień - opowiada nam Mariusz, który chciał zarejestrować w poniedziałek córkę w przychodni w Piasecznie.
Z wizyty od ręki możemy natomiast bez problemu skorzystać prywatnie.
- Mogę zapisać do internisty nawet na godz. 17:00 - słyszymy w jednej z warszawskich klinik, która nie ma w ogóle wizyt na NFZ. Za taką konsultację trzeba jednak zapłacić 230 zł.
3. Z wynikiem testu szybciej
Co ciekawe, w kilku lubelskich przychodniach zapytano nas od razu o objawy, takie jak wysoka gorączka i duszności. W razie ich wystąpienia kazano nam przyjść od razu, bez zapisywania się.
W dwóch przychodniach pracownicy doradzili nam, żeby w miarę możliwości wykonać na własną rękę test combo. - Jeśli wyjdzie grypa, to zmobilizuję lekarza, by szybko przypisał lek przeciwgrypowy - powiedziała nam pracownica rejestracji w przychodni w lubelskiej dzielnicy Czuby.
W kilku przychodniach wolne terminy były nawet na ten sam dzień, ewentualnie na następny. Tylko w jednej, na lubelskim Sławinku, trzeba było czekać do piątku, ale nawet tam pracownica rejestracji doradziła, by przyjść bez zapisu, jeśli zauważymy niepokojące objawy.
- Wizyta po kilku dniach w wielu przypadkach może już nie mieć sensu, bo będzie po infekcji. Dlatego pacjenci, dla których nie wystarczyło już miejsca na konkretny dzień, dosłownie "okupują" przychodnie, licząc, że lekarz przyjmie ich po wszystkich zarejestrowanych pacjentach lub w międzyczasie - przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie Jacek Krajewski, lekarz rodzinny i prezes "Porozumienia Zielonogórskiego".
Zwraca uwagę, że luty zawsze jest bardzo ciężki pod względem grypy, a teraz jest jeszcze gorzej, niż w poprzednich sezonach infekcyjnych. - Widzę tu u siebie na Dolnym Śląsku, docierają też do mnie sygnały z innych regionów, że pacjenci z grypą czy innymi infekcjami "szturmują" przychodnie i muszą czekać w kolejkach. Niestety mamy określone możliwości i nie zawsze jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich jednego dnia - przyznaje lekarz.
- Dlatego apeluję do osób umawiających się teraz na wizyty z problemami, które mogą poczekać. Po pierwsze, przychodząc do przychodni w środku sezonu zachorowań, możemy się bardzo łatwo zarazić, a po drugie - pamiętajmy o tych, którzy są w nagłym stanie i nie mogą czekać - podsumowuje lekarz.
https://portal.abczdrowie.pl/grypa-paralizuje-przychodnie-mamy-oblezenie/7121932388621088a

Date Sujet#  Auteur
6 Feb 25 * Grypa paraliżuje przychodnie, tyle czeka się na wizytę. "Mamy oblężenie"2Edward
6 Feb 25 `- Re: Grypa paraliżuje przychodnie, tyle czeka się na wizytę. "Mamy oblężenie"1darius

Haut de la page

Les messages affichés proviennent d'usenet.

NewsPortal