Sujet : Re: Sekret diety Steczkowskiej. Niemal do zera ograniczyła jeden produkt
De : gringo (at) *nospam* gmail.com (Gringo)
Groupes : soc.culture.polishDate : 17. May 2025, 18:40:49
Autres entêtes
Organisation : To protect and to server
Message-ID : <100ahn1$2uc8t$3@paganini.bofh.team>
References : 1 2 3 4
User-Agent : Mozilla Thunderbird
W dniu 17.05.2025 o 19:30, darius pisze:
Dokładnie.
Jeździłem w wakacje do ciotki.
Mieszkała na wsi, wujek był sołtysem i mechanikiem, spawaczem.
Ciężko pracował.
Do sklepu spożywczego było ponad 5 kilometrów w drugiej wsi.
Chodziłem z kuzynką.
Potem zbudowali we wsi mleczarnię i skup mleka
i otworzyli sklep spożywczy.
Kuzynka w nim pracowała, a wszyscy kupowali na burg, bo nie mieli kasy
i oddawali, gdy dostali emerytury.
Wszystko co się jadło było naturalne, z własnej ziemi, ogrodu czy sadu,
żadnej chemii, żadnych pestycydów.
Babcia kisiła kapustę na zimę w drewnianej beczce i cała rodzina
pomagała.
Dziadek zrobić szatkownicę na korbę, ze stolikiem i wszyscy ja
pożyczali,
bo kiszenie kapusty na zimę to była tradycja.
Potem przyszły markety, zagraniczne markety i cała żywnośc jest
sztuczna, chemiczna.
A potem się dziwią, że milion choruje na raka.
A na co mają chorować jedząc codziennie chemię, pijąc codziennie chemię,
pijąc chemiczne mleko, jedząc chemiczną kiełbasę, chemiczną szynkę.
A wszystko zgodne z łunijnymi normami chemicznymi,
aby nikt długo nie żył.
--
Teraz nawet jak by człowiek chciał, to takiego żarcia nie będzie, bo tyle samolotów lata i mamy kwaśne deszcze i do tego jeszcze ekstra chemtrialis.